niedziela, 29 stycznia 2012

Wróciłem

   Wróciłem. Wróciłem przed chwilą z wyjazdu na trzydniowe warsztaty dla osób uzależnionych.
W domu rekolekcyjnym Redemptorystów. Na górze Tabor.

    Pisałem w poprzednich postach, że obawiam sie tego wyjazdu. Bo tak było. Bardzo się go obawiałem. Powody mojej obawy były dwa:
1. Rozmowa moja w cztery oczy z osbą duchowną, zakonnikiem.
2. Jak odbierze to wszystko, co tam ją spotka, moja żona (której  dziekuję, że pojechała tam ze mną).

   Czytając wcześniej program warsztatów, wiedziałem czego moge się tam spodziewać. Mityngii AA i Al-anon. Grupy terapeutyczne. Grupy to ja miałem przez siedem tygodni na terapii zamkniętej. AA znam bo w nich uczestnicze. Bardzo chciałem być na mityngu Al-anon. Nie byłem na nim nigdy wcześniej. I cieszę się, że mialem okazję być na nim właśnie tam.

   Napiszę tak: na dzisiaj jeszcze jest to za świeże, za żywe, abym mógł o tym pisać. Być może napiszę o tym jutro, może pojutrze. Postaram się jak najszybciej tym podzielic z Wami.

   Jedno co chcę napisać teraz i na szybko: było warto! Nie zamieniłbym tego weekendu na żaden inny wyjazd. Było tam zimno, jedzenie takie sobie. Warunki ogólnie średnie. Ale nie zamieniłbym tych dni na żaden pobyt w nalepszych kurortach, hotelach i inych tego typu duperelach na świecie.

   Bo tam gdzie ja byłem, tam był mój duch, moje serce, moje myśli, moja zaduma, moja refleksja, moja transcendencja.

   W tych innych komfortowych miejscach byłoby tylko moje ciało.

   Napiszę o moich przemyśleniach, wrażeniach jakich tam doznałem. Nie teraz.

   Na teraz chcę napisać tylko jedno: JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWY, ŻE TAM BYŁEM.  


1 komentarz:

  1. jak ktos lubi alkohol to co ma zrobic? w koncu tez jest dla ludzi. dal mnie jest jednym z hobby byle nie przesadzac

    OdpowiedzUsuń