środa, 11 stycznia 2012

Dosyć

   I co? Kolejny wieczór. Z przemyśleniami. Nigdy mnie nie opuszczą. Bo nie da się cholera zapomnieć o tym co było. Co się zrobiło. Tak bardzo chciałbym położyć się i zasnąć bez pieprzonych wspomnień. Zasypiam z nimi. Towarzyszą mi przed zaśnięciem i po przebudzeniu. Widocznie jestem już na nie skazany. Nie mam pretensji. Zapracowałem na to swym życiem. 

   Tak wiele dobrych rad słyszę prawie codziennie. Wiem, że są mi dawane z dobrego serca. Szczere. I przyjmuję je. Zgadzam się z nimi. A po przyznaniu im racji kupuję browara i piję go, jednocześnie brzydząc się tym co robię. Co to za pieprzona choroba? Czy aż tak zjechała mózg, że nie ma szans nad tym zapanować? Nie wiem.

   Za dwa tygodnie jadę na weekendowe spotkanie AA. Poszukam tam swojej Wyższej Siły. Wierzę, że ją znajdę. Ona jest przy mnie cały czas. I przy każdym z Was. Tylko jakaś chora duma nie pozwala się na nią otworzyć. Ja nie mam już wyjścia. Nie będę szukał "swoich" sposobów radzenia sobie z piciem. Wiele ich przerabiałem i zawsze poległem. 

   Wiele pisze się o tym, że alkoholik musi osiągnąć swoje dno, aby zmienić swoje życie. Odstawić raz na zawsze wódę. Dno dla każdego ma inny wymiar. Każdy musi je rozpoznać. Ja już swoje rozpoznałem: nie poradzę sobie z tą chorobą sam. Koniec złudzeń. Koniec pieprzenia, że będzie ok. Bo nie będzie. Nie będzie, jeśli dalej będę siebie oszukiwał. I innych. Innych jest czasami łatwo oszukać. I co zostaje po takim oszustwie? Zadowolenie? Udało się. Nie poznali. Ale to mija bardzo szybko. I zostaje się sam na sam ze sobą. Ze wstrętem do siebie. Dosyć.


3 komentarze:

  1. Często tą siłą wyższą jest wiara w siebie. Ale trudno mówić o wierze jeżeli oszukuje się samego siebie. I innych. Dlaczego alkoholik nie potrafi żyć bez kłamstw? To jest jak jego następny nałóg, rutyna, bez której ciężko mu przeżyć dzień. Wiecznie obiecuje, że nie będzie już kłamał, ale to tylko puste słowa. Dlaczego tak bardzo boi się prawdy, szczerości? Co się za tym wszystkim kryje? Brak mu odwagi powiedzieć prawdę? Stawić czoła prawdzie? Ludzie starają się być mu podporą, wsparciem, pomocą, ale on ich okłamuje, a potem oczekuje od nich dobroci, ciepła, szczerości. „Jedno z drugim nie idzie w parze”. Kłamiąc tworzy wokół siebie atmosferę zakłamania i obłudy, łączące się z dwulicowym postępowaniem. Czy kiedykolwiek alkoholik wyjawi prawdę sobie i światu? Czy alkoholik nie wie, że lepsza bolesna prawda niż wieczne okłamywanie? Z prawdą można się pogodzić wcześniej czy później, ale z oszukiwaniem nie. Prawdę można zaakceptować, ale okłamywania nie.
    żona alkoholika

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego alkoholik nie potrafi żyć bez kłamstw? Dlatego, bo ma problem z samym sobą, nie radzi sobie ze swoimi uczuciami, emocjami. Alkohol daje odprężenie, uwalnia w mózgu endorfiny odpowiedzialne za szczęście i zadowolenie z siebie, jednocześnie tłumiąc wszystkie złe emocje, ból, cierpienie, strach przed rzeczywistością. Dlatego alkoholik kłamie, zawsze o wiele łatwiej jest mu wypić, niż stawić czoła otaczającej go rzeczywistości. Natomiast im więcej pije, tym więcej ma problemów, które mijają po wypiciu kolejnej dawki alkoholu, koło się zamyka. "I tak to właśnie działa" .JM

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odpowiedź.
    Alkoholik nie potrafi stawić czoła prawdzie, rzeczywistości. Niealkoholicy nie mają wyboru. Muszą. Nie zawsze w życiu wszystko układa się zgodnie z życzeniami wielu ludziom. Gdyby wszyscy mieli chore umysły, doprowadzali się do stanów euforycznych poprzez alkohol to zatonęlibyśmy w pijanym świecie. Pijacka stymulacja mózgu budzi doznania tak intensywnej ekstazy, że alkoholik woli paść z wyczerpania niż przerwać picie.
    żona alkoholika

    OdpowiedzUsuń