sobota, 26 listopada 2011

Zaproszenie

  
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja wpuść mnie.
Chcę wejść do Twojego wnętrza,
Rozejrzeć się dokoła,
Nabrać ciebie jak tchu.

- Odejdź- mówi kamień.-
Jestem szczelnie zamknięty.
Nawet rozbite na części
Będziemy szczelnie zamknięte.
Nawet starte na piasek
Nie wpuścimy nikogo.

Pukam do drzwi kamienia.
- To ja,wpuść mnie
przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla mnie jedyną okazją.
Zamierzam przejść się po Twoim placu,
A potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna Cię wzruszyć.

-Jestem z kamienia - mówi kamień-
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni śmiechu.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja wpuść mnie.
Słyszałam, że są w Tobie wielkie puste sale,
Nie oglądane, piękne nadaremnie,
Głuche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj, że sam niedużo o tym wiesz.

-Wielkie i puste sale- mówi kamień-
ale w nich miejsca nie ma.
Piękne, być może, ale poza gustem
Twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku Tobie,
A całym wnętrzem leżę odwrócony.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja, wpuść mnie.
Nie szukam w Tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód, że byłam prawdziwie obecna,
Nie przedstawię niczego prócz słów,
Którym nikt nie da wiary.

-Nie wejdziesz- mówi kamień.-
brak ci zmysłu udziału.
Żaden zmysł nie zastąpi Ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
Nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
Ledwie jego zawiązek, wyobraźnię.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
Na wejście pod Twój dach.

-Jeżeli mi nie wierzysz- mówi kamień-
zwróć się do liścia, powie to, co ja.
Do kropli wody, powie to, co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
Którym śmiać się nie umiem.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja wpuść mnie.

-Nie mam drzwi- mówi kamień.


   Kiedyś tam, takie zjawisko jak Wisława Szymborska, nie było dla mnie warte uwagi. Nobel za poezję? Bez sensu. Nigdy nie czytałem jej wierszy. Nie znam jej poezji. I nie poznam. Bo ten wiersz wystarcza mi za całą jej poezję. Napisała zapewne wiele równie dobrych. Nie wątpię. Ale po co je czytać  teraz?  Każdy kolejny będzie tylko rozmazywaniem. W tym jest powiedziane wszystko. Wystarczy tylko przeczytać.

   Natknąłem się na niego przypadkowo. Czy aby na pewno przypadkowo? Czy wręcz przeciwnie? Był przypadek, czy go nie było? Nikt tego nie rozstrzygnie. Aby to rozstrzygnąć trzeba otworzyć drzwi kamienia. Ale on nie ma drzwi. Po co mu drzwi? Drzwi są stworzone w twoim umyśle. A kamień ciebie tylko zaprasza. I śmieje się, gdy z zaproszenia nie korzystasz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz