środa, 14 grudnia 2011

Wasz wybór

   Zbliżają się Święta. Czas radości, czas rodzinny. To najbardziej rodzinne ze wszystkich świąt. I tak sobie teraz pomyślałem: kiedy tak naprawdę cieszyłem się z nadchodzących świąt. I przykre to bardzo do uświadomienia sobie, do napisania. Bo tak naprawdę te święta cieszyły mnie gdy byłem  w przedszkolu, gdy byłem w szkole podstawowej. Choinka żywa, a nie jakieś gówno z plastiku. Robiony własnoręcznie łańcuch na choinkę z kolorowych papierków, a nie chiński szajs. Wystane w kolejkach owoce, jakieś tam wędliny, prezenty proste. Rodzice kochający mnie. Którym później życie spierdoliłem. A zwłaszcza Mamie. Tato nie żyje. Może lepiej dla niego? Nie, nie lepiej. Wiem, że cały ten żywot jest połączony. Nie ma to teraz dla niego znaczenia. Sentymentalny się chyba robię. Na stare lata? Widocznie. Tęsknię za tym. Bardzo tęsknię.

   Tęsknię za prostotą i szczerością. Tęsknię za świętami prostymi, ale szczerymi. I takie święta mnie czekają.  Przynajmniej w jednym na pewno. Biedne będą, bo straciłem wszystko. A szczerość?  Tak. Będą szczere. Bo wszyscy moi bliscy wiedzą, że bardzo ich kocham. Nie mam już przed nimi pijackich tajemnic, nie muszę oszukiwać.

   Nie dam teraz rady napisać wszystkiego. Boli. Dawniej pewno poszedłbym po flaszkę i dokończył ten wpis. Byłoby łatwo. Teraz zwyczajnie nie mam siły. Nie mam jeszcze siły aby pisać do końca , do bólu. Ale po flaszkę nie pójdę. Napiszę jeszcze przed świętami. Nie znam sytuacji Waszej. Ale jak przeczytacie ten wpis, to zastanówcie się. Święta przed Wami. Co ważniejsze? Rytuał? Światełka? Karp? Opłatek?

   Wybierzcie szczerość. Ja tylko sugeruję. Wasz wybór. Bo wiem jak boli jej brak.


1 komentarz:

  1. Myślę, że każdy człowiek, który upadł tak nisko jak my alkoholicy, jest dopiero w stanie docenić to, jak tak naprawdę wiele znaczą stosunki międzyludzkie. Ile będzie w te święta rodzin niepijących, a w których nie będzie miłości, nie będzie dbałości o drugiego człowieka, nie będzie wystawionego dodatkowego nakrycia przy stole wigilijnym dla zbłąkanego wędrowca. My, alkoholicy, musieliśmy sięgnąć dna aby to zrozumieć, aby zrozumieć to, że nie blichtr świąteczny w postaci trzy metrowej choinki i stosu prezentów pod nią jest tak naprawdę najważniejszy, tylko drugi życzliwy nam człowiek, rodzina, przyjaciele, ich szczęście i nasza trzeźwość, którą dajemy im w prezencie, oni wiedzą, że nasza trzeźwość jest dla nich gwarancją spokoju i szczęścia ponad wszystko... .JM

    OdpowiedzUsuń