czwartek, 29 grudnia 2011

Tyle marzeń do spełnienia

  No i minęły. Chyba po raz pierwszy przyjrzałem się im z dystansu. Szkoda, że dopiero teraz. Mogłem tak spojrzeć na nie o wiele dawniej. Wtedy widać jaka jest naprawdę zawartość świąt w świętach. A jest niewielka. Nie twierdzę, że u wszystkich i zawsze, ale u przytłaczającej większości na pewno.

   Jeśli przyjąć, że zakupy, prezenty i jedzenie zaliczają się do świąt, to z roku na rok święta są coraz piękniejsze. Ale to chyba jednak niezupełnie o to ma w tym wszystkim chodzić. No ale czego wymagać, gdy tak do końca  sami nie wiemy co świętujemy pod koniec grudnia. To nic, że Chrystus narodził się tak naprawdę pięć lat przed Chrystusem, to nic że na wiosnę a nie w grudniu, ważne że święta.

   Ale mnie na przemyślenia wzięło. A co ja robiłem dawniej ze świętami? No właśnie. Zakupy, prezenty, choinka, odbębnić jeszcze wigilię i spokój. A i tak spokój nie do końca. Bo trzeba było rodzinę zaprosić, albo iść do rodziny lub znajomych. I te świąteczne obiadki, spotkania. Drażniły. A alkoholika drażniły podwójnie. Była wódka na stole. Lepiej żeby wcale jej tam nie było. To picie po jednym kieliszku na pół godziny. Trzeba rozmawiać, uśmiechać się, a w środku wszystko się gotuje. Podrażniony organizm  domaga się coraz natarczywiej dawki do jakiej jest przyzwyczajony. Katorga.  Kto pił, ten wie o czym piszę.

   W tym roku miałem chyba najskromniejsze święta odkąd pamiętam. I było pięknie. Były życzenia. Szczere. Były słowa gorzkie, bo takie paść musiały. Ale wszystko było prawdziwe. Trzeźwe.

   A co w nadchodzącym roku? Nie wiem. Ale będę z pewnością czekał z utęsknieniem na kolejne święta. Spodobały mi się. I mam jeszcze tyle marzeń do spełnienia...




3 komentarze:

  1. Moje też były w tym roku bardzo skromne, co prawda ja wszystkie swoje święta przeżywałem na trzeźwo, ale ta skromność w tym roku polegała na bardzo niewielu osobach przy wigilijnym stole. Zawsze to było kilka stołów ustawionych w jeden długi stół obsadzony bliższą i dalszą rodziną. W tym roku był jeden mały stół. Ile osób musiałem urazić, w ciągu mijającego roku, swoim piciem, że nie znaleźli się przy moim wigilijnym stole? To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że pić nie warto i ile jeszcze pracy przede mną aby odzyskać utracone zaufanie .JM

    OdpowiedzUsuń
  2. od wielu lat spędzam święta i nowy rok na trzeżwo,i nie ważne z kimś czy sam - kosztowało to trochę pracy nad sobą ( no może trochę więcej niż "trochę" )ale było warto.dzisiaj alkohol nie jest mi do niczego potrzebny,nauczyłem się żyć w zgodzie z samym sobą.nie wojuję z całym światem,nie gniewam się na wszystkich,staram się nie krzywdzić innych ludzi,chodzę na mitingi,coś tam czytam...i nie pije. zaglądam tu od jakiegoś czasu,jest fajnie lubię sobie poczytać szczere zapiski,pozwala mi to pamiętać że jestem chory na tą dziwną chorobę , a póki pamiętam mam szansę się nie napić.pozdrawiam cieplutko i życzę pogody ducha

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostając w świątecznym klimacie, jakby ktoś nie widział filmu Janusza Morgensterna p.t. "Żółty szalik":

    http://www.youtube.com/watch?v=ZMdog2xFx5Q

    Polecam. JM

    OdpowiedzUsuń