Czasami w komentarzach pod postami, czasami w mailach, a czasami w rozmowach przewija się jedno pytanie: o co chodzi z tą całą "niby chorobą" alkoholową? Przecież jak ktoś nie chce, to nie będzie pił i tyle.
Gdyby to było takie proste, to nie byłoby ośrodków leczenia alkoholizmu, niepotrzebne byłyby żadne terapie, nie byłoby także tego bloga. A przede wszystkim nie byłoby niezliczonej ilości tragedii spowodowanych piciem.
Niestety nie jest to takie proste. A to, że usłyszycie z ust alkoholika, że jest chory na pewno nie będzie spowodowane chęcią usprawiedliwienia się, zrzucenia z siebie odpowiedzialności za swoje postępowanie na chorobę. Przyznanie się do tej choroby jest pierwszym i podstawowym warunkiem do stawienia jej czoła.
A to naprawdę jest choroba.
ludziom którzy nie wierzą że alkoholizm jest choroba proponuje krótki test;- wypij szklaneczkę rycyny ( najlepiej z dala od toalety ) i wtedy będziesz wiedział czy chcesz , czy musisz ???
OdpowiedzUsuńMyślę, że w moim przypadku to będzie tylko formalność, w klasyfikacji F 10.2 mam 6 razy tak, przechodzę do następnego etapu :).JM
OdpowiedzUsuń